Tomasz Fedorowicz – poeta i śpiewak, zwolennik tradycji i autentycznej ludowości
Tomasz Fedorowicz już jako nastolatek zaangażował się w życie kulturalne Wileńszczyzny. Swoją działalność artystyczną rozpoczął w Reprezentacyjnym Zespole Pieśni i Tańca „Wileńszczyzna”. Od 2021 roku kontynuuje działalność artystyczną w zespole „Kawalerowie Podwileńscy”, w którego skład wchodzą byli uczestnicy – wokaliści zespołu „Wileńszczyzna”. W drodze eksperymentu chcąc sprawdzić swoje możliwości także literackie, zaczął pisać wiersze.
Tomasz Fedorowicz od urodzenia mieszka w Wilnie. Uczył się i ukończył 10 klas w Gimnazjum Inżynieryjnym im. Joachima Lelewela, następnie zaliczył wileńską zawodówkę „Żirmūnai”, obecnie pracuje jako kelner w jednym ze stołecznych hoteli, a jednocześnie studiuje w Szkole Wyższej „Kolegium Wileńskie” („Vilniaus Kolegija”), na wydziale Zarządzanie, Biznes, Gastronomia i Hotelarstwo.
Aktywny i obowiązkowy młody wilnianin ciekawi się wszystkim co go otacza. Swoją wrażliwość przekłada na papier zgodnie z tym co przynosi mu nowy dzień. Tomasza inspiruje też wiele innych czynników, o których stara się wypowiadać wprost i dzielić się publicznie zanotowanymi w formie wierszy spostrzeżeniami. Według jego racji w twórczości każdego autora wszystko musi być autentyczne i prawdziwe, bez zbędnych poprawek redaktorskich, ponieważ, jak mówi, każdy człowiek widzi świat nieco w innych kolorach. Ambitny młody twórca w najbliższym czasie planuje wydać tomik. Jego pierwszą publikacją – debiutem poetyckim, był wiersz „Łąka” w „Pegazie”, ukazującym się obecnie w wersji internetowej. Od niedawna Tomasz Fedorowicz należy do Stowarzyszenia Literatów Polskich na Litwie.
Młodemu autorowi przypada do gustu twórczość poetycka Aleksandra Śnieżki, a wśród klasyków bardzo ceni i podziwia poezję Aleksandra Puszkina.
Poza poezją i pisaniem wierszy wielką pasją Tomasza jest folklor, a mianowicie muzyka i śpiew na ludowo, który prezentują rodzime zespoły na Wileńszczyźnie. Stąd też przyszła decyzja, pragnienie zostać uczestnikiem zespołu „Wileńszczyzna”, w którym śpiewał pięć lat. Następnie zaangażował kolegów do utworzenia kapeli, która z jego inicjatywy otrzymała nazwę „Kawalerowie Podwileńscy”.
Chociaż zespół „Kawalerowie Podwileńscy” działa tylko od kilku lat, ale dotychczas już uskutecznił 50. koncertów. „Kawalerowie” uatrakcyjniają wiele imprez kulturalnych odbywających się pod różnorodnymi wywieszkami, takimi jak „Kaziuczek Niemeńczyński” itd., przeważnie tam, gdzie ludowość wiedzie prym i nie brakuje ani sympatyków, ani zachwycającej się publiczności i jej oklasków. Koncerty „kaziukowe” z udziałem „Kawalerów” odbywają się również w Polsce. W ub. roku kapela wystąpiła w Braniewie, a w br. w Ełku.
Aktualnie z okazji Dnia Kobiet kapela wystąpi w Kabiszkach, a następnie weźmie udział w „Kaziuczku Niemenczyńskim”, ponownie popisze się w Polsce, a po powrocie wespół z zespołem „Ejszyszczanie” wystąpi w litewskim programie telewizyjnym „Duokim garo!”.
Muzyka ludowa oraz poezja, które są podstawowymi wartościami w życiu Tomasza Fedorowicza, nie są przypadkowe. Młody autor i muzyk pochodzi z rodziny Anny i Tadeusza Fedorowiczów. Matka jest polonistką i pracuje w Gimnazjum im. Juliusza Słowackiego w Bezdanach; ojciec od szeregu lat oddany jest „Tygodnikowi Wileńszczyzny”, gdzie należy do grona redaktorów tego wydania, a brat po studiach w Instytucie Elektrotechniki w Warszawie, pracuje w stolicy jako didżej.
Natomiast ciocia – Irena Fedorowicz, dla wielu jest znana jako polonistka, wykładająca na Uniwersytecie Wileńskim.
Dziadkowie Tomasza także zasługują na uwagę i szacunek. Dziadek Henryk Fedorowicz założył i był długoletnim kierownikiem zespołu „Ejszyszczanie” w rejonie solecznickim, a babcia z Magun (rej. święciański) od strony matki, w swoim czasie pisała wiersze.
Bez wątpienia, wrażliwość, zdolności artystyczne oraz literackie, które się wraz z dorastaniem ujawniły, Tomasz docenia, rozwija i kultywuje, a tym się przyczynia do kontynuacji, zachowania polskiej tradycji i jej autentycznej ludowości w zróżnicowanym kalejdoskopie kultur na Wileńszczyźnie.
Teresa Markiewicz